Piotr Konieczny
2005-03-06 20:26:27 UTC
Wiadomosc wyslana na pl.rec.fantastyka.sf-f i pl.sci.ekonomiczne.
----
Zastanawia mnie od dluzszego czasu nastepujace zagadnienie:
* dlaczego tak niewielu nie-agnielskich autorow jest tlumaczonych na
angielski i tam wydawanych? Z moich obesrwacji wynika, ze to samo
spotyka nie tylko autorow polskich (Lem tu wyjatkiem), ale takze
japonskich, rosyjskich, francuskich, niemickich, hiszpanskich (bede
wdzieczny za kontrprzyklady).
Z ekonomicznego punkty widzenia wydaje sie to przedziwne.
Fakt 1. Rynek angielskojezyczny jest najwiekszym rynkiem zbytu.
Zalozenie 1 - moze bledne? Liczba pisarzy, publikacji, konsumpcji
ksiazek sf/f jest mniej wiecej rowna na swiecie (mniej wiecej, nie chce
tu wywolywac dyskusji ile (nie)czytaja Polacy, ale zaprzeczenie temu
zalozeniu w tej dyskusji moze prowadzic tylko do wniosku, ze Polska jest
doskonalym rynkiem zbytu na ksiazki i dlatego nie ma sensu tlumaczyc
naszych pozycji na 'gorsze' rynki zbytu :>).
Zalozenie 2 wynikajace z Z1: popyt na rynku danego jezyka jest
bezposrednio zalezny od ilosci osob poslugujacych sie tym rynkiem
Wniosek 1: Wydanie ksiazki w j.angielskim jest o wiele bardziej
oplacalne niz w j.polskim
Wniosek 2: Nie tylko nie angielskie bestsellery, ale prawie kazda
'przecietna' nie angielska ksiazka i opowiadanie powinny byc oplacalne
do tlumaczenia.
Problem: Jesli oplaca sie sie tlumaczyc pozycje z rynku glownego (ang.)
i wydawac na znacznie mniejszym rynku (np. u nas), to dlaczego nie
oplaca sie tlumaczyc w drugim kierunku i tam wydawac? Dlaczego od lat -
dekad! - popularni u nas Sapkowski, Dukaj i inni nie sa tlumaczeni na
angielski - nie wydano nawet jednej ich ksiazki...
Odpowiedzi z ktorymi spotkalem sie do tej pory i kontrargumenty:
* spisek wydawcow zachodnich - idiotyzm ekonomiczny. W warunkach
konkurencji kapitalistycznej nowy pisarz = nowy produkt = szansa na
wiekszy zysk. A jesli to pisarz sprawdzony na jakims rynky, powinien byc
rozchwytywany przez zachodnie wydawnictwa.
* koszty tlumaczenia - jesli oplaca sie tlumaczyc na j.polski, tym
bardziej oplaca sie tlumaczyc na j.angielski, gdzie efekty skali
(wiekszy rynek zbytu) jeszcze bardziej zmarginalizuja koszty wadania ksiazki
* nieznane nazwisko - kolejny idiotyzm. Wszyscy debiutanci sa nieznani
na poczatku, a jednak debiutuja w koncu.
* jakosc literatury - bez komentarza.
* dyskusje na temat uwarunkowan kulturowych/narodowych w litraturze - to
raczej zabawa dla mainstreamu. Fantasty to fantasy, sf to sf, jezyk nie
ma znaczenia.
Kilka uwag na zakonczenie:
* czesc osob posluguje sie poza nie-angielskim jezykiem macierzystym
takze jezykiem angielskim i czyta ksiazki w orginale, tym bardziej
czyniac tlumaczenia z angielskiego na j. inny mniej oplacalne; natomiat
danym jezykiem nie-angielskim posluguje sie znacznie mniejszy odstek
osob z j.macierzystym angielskim
* Sapkowskiego przeltumaczono na rosyjski, francuski, niemiecki,
hiszpanski, czeski, litewski i slowacki...ale nie na angielski
----
Zastanawia mnie od dluzszego czasu nastepujace zagadnienie:
* dlaczego tak niewielu nie-agnielskich autorow jest tlumaczonych na
angielski i tam wydawanych? Z moich obesrwacji wynika, ze to samo
spotyka nie tylko autorow polskich (Lem tu wyjatkiem), ale takze
japonskich, rosyjskich, francuskich, niemickich, hiszpanskich (bede
wdzieczny za kontrprzyklady).
Z ekonomicznego punkty widzenia wydaje sie to przedziwne.
Fakt 1. Rynek angielskojezyczny jest najwiekszym rynkiem zbytu.
Zalozenie 1 - moze bledne? Liczba pisarzy, publikacji, konsumpcji
ksiazek sf/f jest mniej wiecej rowna na swiecie (mniej wiecej, nie chce
tu wywolywac dyskusji ile (nie)czytaja Polacy, ale zaprzeczenie temu
zalozeniu w tej dyskusji moze prowadzic tylko do wniosku, ze Polska jest
doskonalym rynkiem zbytu na ksiazki i dlatego nie ma sensu tlumaczyc
naszych pozycji na 'gorsze' rynki zbytu :>).
Zalozenie 2 wynikajace z Z1: popyt na rynku danego jezyka jest
bezposrednio zalezny od ilosci osob poslugujacych sie tym rynkiem
Wniosek 1: Wydanie ksiazki w j.angielskim jest o wiele bardziej
oplacalne niz w j.polskim
Wniosek 2: Nie tylko nie angielskie bestsellery, ale prawie kazda
'przecietna' nie angielska ksiazka i opowiadanie powinny byc oplacalne
do tlumaczenia.
Problem: Jesli oplaca sie sie tlumaczyc pozycje z rynku glownego (ang.)
i wydawac na znacznie mniejszym rynku (np. u nas), to dlaczego nie
oplaca sie tlumaczyc w drugim kierunku i tam wydawac? Dlaczego od lat -
dekad! - popularni u nas Sapkowski, Dukaj i inni nie sa tlumaczeni na
angielski - nie wydano nawet jednej ich ksiazki...
Odpowiedzi z ktorymi spotkalem sie do tej pory i kontrargumenty:
* spisek wydawcow zachodnich - idiotyzm ekonomiczny. W warunkach
konkurencji kapitalistycznej nowy pisarz = nowy produkt = szansa na
wiekszy zysk. A jesli to pisarz sprawdzony na jakims rynky, powinien byc
rozchwytywany przez zachodnie wydawnictwa.
* koszty tlumaczenia - jesli oplaca sie tlumaczyc na j.polski, tym
bardziej oplaca sie tlumaczyc na j.angielski, gdzie efekty skali
(wiekszy rynek zbytu) jeszcze bardziej zmarginalizuja koszty wadania ksiazki
* nieznane nazwisko - kolejny idiotyzm. Wszyscy debiutanci sa nieznani
na poczatku, a jednak debiutuja w koncu.
* jakosc literatury - bez komentarza.
* dyskusje na temat uwarunkowan kulturowych/narodowych w litraturze - to
raczej zabawa dla mainstreamu. Fantasty to fantasy, sf to sf, jezyk nie
ma znaczenia.
Kilka uwag na zakonczenie:
* czesc osob posluguje sie poza nie-angielskim jezykiem macierzystym
takze jezykiem angielskim i czyta ksiazki w orginale, tym bardziej
czyniac tlumaczenia z angielskiego na j. inny mniej oplacalne; natomiat
danym jezykiem nie-angielskim posluguje sie znacznie mniejszy odstek
osob z j.macierzystym angielskim
* Sapkowskiego przeltumaczono na rosyjski, francuski, niemiecki,
hiszpanski, czeski, litewski i slowacki...ale nie na angielski
--
Prokonsul Piotrus aka Piotr Konieczny
"Words are, of course, the most powerful drug used by mankind."
- Rudyard Kipling
Prokonsul Piotrus aka Piotr Konieczny
"Words are, of course, the most powerful drug used by mankind."
- Rudyard Kipling